sobota, 9 kwietnia 2016

Wirusy, bakterie !!!!



       Chyba jak każdy nie lubię okresu jesienno - zimowego ze względu na wirusy, które napotykamy na każdym kroku. Po ostatnich swoich doświadczeniach wiem, że nie należy niczego bagatelizować, bo nawet kichanie potrafi być symptomem nadchodzącej choroby. Z dorosłymi jest łatwiej, bo wezmą jakieś leki, a gdy są rozsądni pójdą do lekarza, a nie leczą się na własną rękę, aczkolwiek różnie to też bywa z nimi. U dzieci jest troszkę inaczej musimy obserwować objawy i nic nie leczyć na własną rękę, ograniczyć kontakt z innymi, aby nie zaraziło i iść do lekarza. " Rozsądne i odpowiedzialne mamy nie narażają inne dzieci na chorobę", to jest do tych mam co narażają inne niewinne duszyczki na mękę. Moja córcia odkąd teściowa zajmuje się dodatkowo chłopcem zaczęła chorować. Od małego była zdrowa, katar miała tylko przy ząbkowaniu, a jak pojawił się On zaczęły się nasze zmagania z różnymi wirusami. Jego mamusia przyprowadza go notorycznie chorego, a moja teściowa robi ze mnie idiotkę twierdząc, że to alergia tylko szkoda, że moje dziecko od tej alergii choruje. Jak zachorowała nam po nie całym miesiącu przebywania z nim, że mało co nie udusiła się od zalegającej flegmy w płucach, dodatkowo gorączkowała, płakała, przechodziła męki, jakie nikomu nie życzę, czułam się bezsilna i prosiłam Boga, aby wyzdrowiała jak najszybciej. Teściowej obiecanki, że zrezygnuje z opieki nad tym wiecznie chorym dzieckiem rozmyły się.
Niestety historie powtarzały się i jedynym wyjściem jakie widziałam to po prostu ucieczka do mojej mamy i szukanie przedszkola. Miałam już dosyć powtarzających się epizodów chorowanie mojej córci, która, zawsze bardzo poważnie to przechodziła. A dziecko z którym moja teściowa siedzi niestety w dalszym ciągu choruje, bo jest leczone lekami homeopatycznymi i jak okazało się, wcześniejsze nianie nie wytrzymywały z nim, bo same zarażały się i narażały swoje rodziny na choroby, dlatego rezygnowały, a żłobki jak wiadomo takie dzieci nie chcą więc przez jego choroby podziękowały mamusi. Trochę mi żal tego dziecka, bo mamusia zamiast zrezygnować z pracy i poświecić mu czas woli być niezależna od męża szkoda, że kosztem dziecka. Najważniejsze, że nasze problemy skończyły się odkąd poszła do przedszkola, a dodatkowo chcąc uniknąć jakiegokolwiek kontaktu z tym dzieckiem jeździmy i wracamy do domu o takiej porze kiedy mam pewność, że już jego nie ma :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz